Ekonomiczność innowacji składniowych w kontekście normy językowej

(w:) Postscriptum polonistyczne” 2017/1, s.87-98.
Współczesna polszczyzna od kilkudziesięciu lat podlega różnorodnym przeobrażeniom, a ich kierunek ma ścisły związek ze zmianami w życiu gospodarczym i społecznym, z nowymi formami uczestnictwa w kulturze, z jakością wykształcenia i poziomem świadomości użytkowników języka. Zwyczaj językowy współczesnych Polaków stoi nierzadko w sprzeczności ze skodyfikowaną normą polszczyzny, nienadążającą za komunikacyjnymi potrzebami społeczności. Stawia to językoznawców normatywistów w trudnej i kłopotliwej sytuacji, gdy formułowana przez nich opinia o jakiejś innowacji językowej nie jest poparta regułą normatywną, choć pozostaje w zgodzie z tendencjami rozwojowymi polszczyzny, z dążnością do ekonomizacji wysiłku i – nierzadko - ze zdrowych rozsądkiem. Niektóre innowacje językowe klasyfikowane przez skodyfikowaną normę jako błędy, wynikają nie tylko z niewiedzy, lecz także mają związek ze zmianami w świadomości użytkowników i ich stosunkiem do języka. Przyczyniło się do tego wiele czynników, zwłaszcza rewolucja komunikacyjna związana z użytkowaniem mediów elektronicznych i potrzebą tworzenia tekstów ekonomicznych, zwięzłych, uproszczonych. Sytuację normatywną polszczyzny po przełomie cyfrowym trafnie scharakteryzowała Katarzyna Kłosińska, dowodząc, że dla współczesnych, zwłaszcza młodych Polaków, myślenie o języku jako o „pewnym zobowiązaniu moralnym wobec przeszłych (ze względu na wierność tradycji) i przyszłych (ze względu na konieczność podtrzymania tej tradycji) pokoleń” jest postawą zbyt konserwatywną, obciążającą, gdyż wymaga sporej dawki usystematyzowanej i utrwalonej wiedzy o języku, o regułach nim rządzących i uwarunkowaniach jego rozwoju. K. Kłosińska dowodzi, że dla współczesnego homo videns - człowieka patrzącego, użytkownika ikonosfery - charakterystyczny jest nielinearny sposób myślenia powiązany z fragmentaryczną wiedzą o świecie, odrzuceniem tradycji i ciągłości kulturowej: „Trzymanie się reguł stanowiących rezultat kodyfikacji normy, a także uznanie, że istnieje zobowiązanie moralne wobec członków wspólnoty (bo tym wszakże jest każda norma) wymaga dostrzeżenia powiązań relacyjnych między elementami języka, wymaga jakiejś interpretacji zjawisk językowych – jest to jednak bardzo utrudnione w kulturze, w której zdolność abstrakcyjnego myślenia jest zaburzona, a jej miejsce zajęła przypadkowość, fragmentaryczność w kojarzeniu zjawisk” (Kłosińska 2017).
Na ten efekt intensywnego uczestnictwa w ikonosferze (będącego udziałem także starszych pokoleń) nakłada się ponadczasowa tendencja do ekonomizowania wypowiedzi, potrzeba osiągania celu komunikacyjnego możliwie najmniejszym wysiłkiem. Dlatego za przejaw ekonomii językowej można uznać różnorodne uproszczenia składniowe, seryjne konstrukcje słowotwórcze, a nawet wzmagającą się tendencję do unieruchamiania (nieodmieniania) form wyrazowych, sprzeczną przecież z podstawową cechą naszego języka. Ekonomiczność środków językowych jest też jednym z kryterium oceny poprawności językowej; za ekonomiczne uznaje się nie tylko to, co jest krótsze, uproszczone, syntetyczne, powtarzalne, lecz także to, co bardziej precyzyjne (Walczak 1995). „Dla tego, kto mówi (pisze) – precyzuje istotę owego kryterium Andrzej Markowski – ekonomiczne będzie przede wszystkim mówienie i pisanie krótsze” (Markowski 2005,50), przejawiające się w tendencji do skracania wyrazów i nazw (skrótowce), preferowania produktywnych formantów słowotwórczych (np. –owy) czy uniwerbizmów. Dla odbiorcy – pisze dalej Markowski – „ekonomiczne będą teksty (…) , w których przejawia się tendencja do precyzji semantycznej”, różne semantycznie konstrukcje składniowe (cieszyć się na coś, cieszyć się czymś), znaczenia wyrazów (pomocny – pomocowy), formy gramatyczne (przewodnicy – przewodniki)” (Tamże, s 50). Jest więc pojęcie ekonomiczności języka w pewnym sensie dwuaspektowe: z jednej strony preferuje się to, co jest krótsze i uproszczone, z drugiej zaś to, co bardziej precyzyjne. Ta dwoistość wymagań i potrzeb pozwala de facto brać pod uwagę różne jakościowo zjawiska. Niektórzy badacze wręcz uznają owo kryterium za wewnętrznie sprzeczne.
zobacz więcej