Językowa corrida

10.10.2025

Oksymoron

Tytułowy wyraz to nazwa środka stylistycznego, specyficznej konstrukcji językowej polegającej na pozornie nielogicznym zestawieniu wyrazów znaczeniowo sprzecznych, wzajemnie się wykluczających: wymowne milczenieżywy trupciepłe lodyzimne ognie.

Oksymorony bywają solą w oku tych, którzy w języku poszukują logiczności, ładu odpowiadającego ich postrzeganiu świata. Określenie ciepłe lody jest w ich mniemaniu nielogiczne, choć przecież niejeden czytelnik felietonu pamięta z dzieciństwa ten kulinarny wynalazek (może jeszcze są produkowane?). Wyrażenie zimne ognie też przeczy zdrowemu rozsądkowi, wszak ogień jest gorący! Osoby ceniące językową logikę nie akceptują potocznego wyrażenia mniejsza połowa, bo połowa to połowa, ani mniejsza, ani większa. Nie podoba się im zwrot zapal lampę, bo zapalić można zapałkę, papierosa albo ognisko (chociaż ognisko się raczej rozpala).  Dlatego kwestionują oksymorony jako wewnętrznie sprzeczne, a więc nielogiczne. A jeśli nielogiczne, to myślą, że niepoprawne, a to już zupełnie inna płaszczyzna refleksji o języku.

Środków stylistycznych nie ocenia się w kategoriach poprawności. Czasem jednak do poradni językowej przychodzą prośby o analizę takiego wyrażenia: „Proszę o pomoc w rozstrzygnięciu sporu, czy przyjemny gorąc to oksymoron. Tak twierdzi osoba, która usłyszała takie wyrażenie. Ja zakładam, że dla pewnych osób gorąco może być przyjemne i mają prawo użyć takiego sformułowania włącznie z ową potoczną formą gorąc”. 

Podzielam opinię korespondenta, bo każdy ma prawo do językowej kreatywności. Jeśli jednak poddamy wyrażenie przyjemny gorąc analizie znaczeniowej, to możemy je uznać za oksymoron. Słowo przyjemny jest wartościowane pozytywnie, natomiast przymiotnik gorący i przysłówek gorąco mogą mieć różne nacechowanie, w zależności od kontekstu. Pozytywne (a więc przyjemne) – gdy myślimy o zjawiskach pozytywnych: gorące uczucie, gorące pozdrowienia, gorące brawa, gorące źródła, gorąca kawa, gorący apel do kogoś itp. Negatywne – gdy mamy na myśli sytuacje przykre, nieprzyjemne, zagrażające: gorący garnek (trzeba uważać), w gorącej wodzie kąpany (ktoś niecierpliwy), robi sie gorąco (niebezpiecznie), nieznośnie gorąco (w środku upalnego lata) itp. Potoczna forma gorąc jest bliższa zjawiskom negatywnym, bo gorąc to 'skwar, upał’ często łączony z emocjonalnym „wzmacniaczem”: straszliwy gorąc.

Wyrażenia przyjemny gorąc nie można uznać za niewłaściwe czy niepoprawne, bo oksymorony nie podlegają ocenie normatywnej. Są wyrafinowanym zabiegiem stylistycznym, o którym znana studentom polonistyki autorka „Wykładów ze stylistyki”, Dorota Zdunkiewicz-Jednak pisała, że to „kunsztowny trop stylistyczny, dający w tekście efekt paradoksu, ilustrujący złożoność ludzkiego myślenia i przeżywania”.

03.10.2025

Fiacik

Kto z nas nie miewa dylematu, jak napisać znajomym, że nosi się z zamiarem kupna nowej Mazdy? Jak to zapisać, gdy myśli się jednocześnie o marce i o konkretnym samochodzie? Czy wielką literą, jak pisze się nazwy firm, marek i modeli wyrobów przemysłowych, czy jednak małą, bo tak trzeba pisać nazwy pojedynczych egzemplarzy tych wyrobów? Od 1 stycznia 2026 roku już takich dylematów nie będzie, bo i markę, i nazwę pojedynczego samochodu zapiszemy wielką literą. Tak więc już za trzy miesiące będziemy pisać: Piękna jest ta nowa MazdaPrzyjechał Toyotą Avensis, W wypadku zderzyły się Fiat i Mercedes. Prościej i bez dzielenia włosa na czworo.

A co z takimi wyrazami, jak Fiacik czy Porszak? To zdrobniałe albo żartobliwie zmodyfikowane nazwy marki Fiat i Porsche. Są i inne przekształcenia: Hondzia – pieszczotliwe określenie samochodu HondaMaździula – prawie miłosne nazwanie samochodu MazdaMerc – skrócona forma nazwy MercedesBeemka - żartobliwie nazwane BMWCytryna – zabawna nazwa Citroëna itd. One także będą pisane wielką literą, bo forma zdrobniała, spieszczona albo inaczej zmodyfikowana nie zmienia istoty nazwy własnej. Wielka litera jest więc tu uzasadniona.

Podobnie będzie z nazwami innych wyrobów, pisanych dotąd małą literą, chociaż nazwy firmowe pisze się literą wielką: Do rozmów używał starej NokiiPracuje na MacintoshuPo obiedzie wypił dwie Cisowianki. Wielką literą będą pisane nazwy leków: GripexParacetamol itd., nazwy papierosów: CarmenyMarlboro, nazwy napojów: Coca-colaMuszynianka, nazwy słodyczy: GrześkiPrince Polo i wiele innych. To dobra zmiana, ujednolicająca pisownię i zdejmująca z piszącego konieczność zastanawiania się, w jakim znaczeniu używa danej nazwy.

Nie znaczy to jednak, że nie pojawią się pytania. Jak na przykład – pyta korespondent poradni językowej – będziemy pisać nazwę sieci transportowej Uber? Na razie pisze się ją wielką literą, bo to nazwa firmy i nazwa aplikacji mobilnej, przez którą możemy zamówić przejazd albo jedzenie. Nie jest jednak wykluczone, że gdy pojawią się inne tego typu usługi, będziemy je zamawiać uberem, choć wcale nie musi to być ta sama firma. To prosta  droga ku apelatywizacji, czyli przejścia wyrazu ze zbioru nazw własnych do zbioru nazw pospolitych. Znamy już takie słowa „po przejściach”: adidasypampersyaspirynadżip (samochód terenowy). Nosimy adidasy, choć nie zawsze marki Adidas, bo adidasy to dziś każde buty sportowe. Niemowlętom kupujemy pampersy, choć nie muszą być produktem firmy Pampers. Chorej koleżance radzimy: Weź aspirynę, niekoniecznie mając na myśli produkt firmy Aspirin.

Jednak zapowiadana zmiana pisowni nie dotyczy apelatywów, tylko nazw wyrobów przemysłowych, które często – wbrew regule – i tak pisane były wielką literą. Od nowego roku wszystko się ujednolici: marka Fiat, samochód Fiat i kochany Fiacik będą pisane wielką literą.

26.09.2025

Wydarzenie

Do poradni językowej Uniwersytetu Szczecińskiego przyszedł e-mail z takim oto pytaniem: „Proszę mi wyjaśnić, czy można organizować wydarzenie? W mediach i na różnych imprezach słyszę, że wydarzenie zorganizowałwydarzenia zorganizowano z myślą o… Co Państwo sądzą o tej modzie? Mnie w szkole tak nie uczono. Koncert może być wydarzeniem artystycznym, a bitwa pod Grunwaldem była ważnym wydarzeniem historycznymWydarzenie to również coś, co się odbyło. Ale żeby organizować wydarzenie? Uważam, że użycie słowa wydarzenie w takim znaczeniu to błąd”.

Mnie też „organizowanie wydarzenia” uwiera, bo w moim poczuciu językowym wydarzenie to coś, co miało miejsce niezależnie od nas, co zostało nam „dane”. Na taki sens wskazuje budowa wyrazu wydarzenie , w którym zawarte jest słowo darzyć, a w nim słowo dar. Tę swoistą „osobność”, „niezależność” jakichś faktów podkreślają zamieszczane w różnych słownikach synonimy wydarzenia: ‘coś, co się stało; coś, co miało miejsce; wypadek; przypadek; fakt; zdarzenie’.  W starszych słownikach ujęte jest to jeszcze dobitniej: ‘traf, trafunek; coś, co się przytrafiło’.

Wydarzeniem można też nazwać ‘coś o dużym znaczeniu’. Może to być koncert, festiwal filmowy, promocja oczekiwanej książki, złote gody rodziców, narodziny dziecka itp. Słowem wydarzenie można też określić ‘demonstracje, strajki, rozruchy dziejące się w jakimś czasie’. Jak widać, wydarzenie może się odnosić do różnych faktów, ale w każdym kontekście uwypukla się taki sens: „na to, co się wydarzyło, nie mieliśmy bezpośredniego wpływu’.

Ze znaczeń podawanych w słownikach wynika więc, że wydarzenia nie można zorganizować. To co organizujemy, ma inne nazwy, konkretniejsze: festiwalkoncertpromocjabalchrzest, urodziny itp. Można też wybrać mniej konkretną imprezę, którą lubimy określać w zasadzie każdą nieoficjalną społeczną aktywność. W słownikach impreza to ‘spotkanie, zabawa, koncert, zawody itp. organizowane z myślą o rozrywce, uzyskaniu dochodu lub zaspokojeniu innych potrzeb’, a w naszym potocznym języku ‘spotkania towarzyskie, rodzinne, bale, prywatki, domówki’, a nawet ‘pogrzeby’ (o takim niefortunnym użyciu słowa impreza pisał kiedyś prof. Jan Miodek). Imprezę można zorganizować, a wydarzenie „dzieje się samo”.

Skąd więc coraz popularniejsze „organizowanie wydarzenia”? Jest to prawdopodobnie wtórny efekt zapożyczonego słowa event, po angielsku znaczącego ‘wydarzenie’, a w słownikach tłumaczonego jako ‘ważne przedsięwzięcie (…) zorganizowane dla osiągnięcia zamierzonego przez organizatora celu’ (Wielki słownik języka polskiego PAN). Event można zorganizować, więc jeśli dla kogoś event jest tym samym, co wydarzenie, to i wydarzenie organizuje. Mamy więc do czynienia z kolejną angielską pożyczką, która niezauważalnie zmienia kształt polszczyzny.

19.09.2025

Zrobimy ci dzień

Napisał do mnie pan Tomasz, nauczyciel języka angielskiego: „Ostatnio moi uczniowie poznali zwrot make your day, który w słowniku jest definiowany jako ‘spowodować swoim działaniem, że ktoś będzie szczęśliwy’. Chciałbym razem z uczniami zapytać, czy akceptujemy już w języku polskim zwrot zrobimy ci dzień albo zrobiłeś mi dzień w tym znaczeniu? Pytam o to w kontekście letniego hasła: Radio Zet - zrobimy ci dzień oraz używania tej kalki językowej w polskich mediach. W  programach śniadaniowych coraz częściej słyszymy, że coś zrobiło komuś dzień”.

Faktycznie, często słyszę ten zwrot i podzielam opinię, że jest coraz popularniejszy. Sama go nie używam, bo w polskiej wersji wydaje mi się absurdalny. Po polsku można zrobić dzień z nocy, czyli ‘być aktywnym w nocy, a spać w ciągu dnia’, dziecku można zrobić  Dzień Dziecka (radosny), a babci zrobić Dzień Babci (wspaniały). Ale nie można zrobić dnia „bezprzydawkowego”, chyba że się upowszechnia tę modną angielską kalkę językową.

Kalka to wyraz, wyrażenie albo zwrot utworzone przez dokładne odwzorowanie obcego wyrazu, wyrażenia albo zwrotu. Mamy ich w polszczyźnie sporo. Kalkujemy bądź kalkowaliśmy wyrazy i zwroty z języka rosyjskiego, na przykład: zimna wojnarozwarstwieniepóki cokto by nie był i z języka niemieckiego, przykładowo: listonoszświatopoglądbyć w posiadaniu. Chyba najwięcej kalk pochodzi z języka angielskiego: zamieść coś pod dywanmieć coś z tyłu głowyfakty mówią same za siebiewyglądać jak milion dolarówmieć ciastko i zjeść ciastkonie ma problemunie ma sprawywejść w czyjeś butymieć motyle w brzuchu itp. Używamy też kalk – cytatów z różnych tekstów kultury: z Foresta Gumpa – Życie jest jak pudełko czekoladek,  z Szekspira –  Wszystko dobre, co się dobrze kończyWiele hałasu o nic, z piosenki Marylin Monroe Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety itp.

Czy takie dokładnie lub mniej dokładnie przekalkowane wyrazy i zwroty z innych języków są akceptowane w polszczyźnie? – pyta pan Tomasz i jego uczniowie. O tym decydujemy my, użytkownicy języka. Jeśli są powszechnie używane, to akceptuje je norma językowa. Przytoczone wyżej kalki angielskie są w naszym języku dość krótko i nie wszyscy ich używają, więc nie wiemy, jaki będzie ich los. Sądzę jednak, że ze względu na swoistą obrazowość, zostaną z nami na dłużej. Już je odnotowują bieżące zbiory nowego słownictwa. Zwrot zrobić komuś dzień rejestruje Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego. Zauważyli go także autorzy „Wielkiego słownika języka polskiego” PAN (jest dostępny online), a to znaczy, że często pojawia się w różnych tekstach i kontekstach w znaczeniu ‘ktoś/coś powoduje, że zaczynamy czuć się szczęśliwi’.

W tymże słowniku podanych jest kilka przykładów owej językowej nowości. Mnie się spodobał taki: Ja uwielbiam kawę, ona robi mi dzień, choć wyraziłabym tę emocję tradycyjnie: Kawa mnie uszczęśliwia. Jak widać, tę samą treść można wyrażać na różne sposoby w zależności od tego, co w języku bardziej cenimy: nowinki czy tradycję.

12.09.2025

Wszystko i nic

Jak mówić: Wszystko nie działa czy: Nic nie działa? Czy w tych zdaniach słowa wszystko i nic znaczą to samo? – zastanawia się korespondentka poradni językowej. 

Słowo wszystko oznacza ogół rzeczy i spraw. Jeśli powiemy, że Ogół spraw nie działa, to pod względem składniowym będzie to zdanie poprawne. Nie możemy natomiast połączyć z zaprzeczonym czasownikiem słowa wszystko. Zdania: Wszystko nie działaWszystko nie jest w porządkuWszystko nie gra uznamy za ułomne, wykolejone. Zaimek wszystko mógłby w nich stać tylko po zmianie szyku: Nie wszystko działaNie wszystko jest w porządkuNie wszystko gra.

W zdaniach z zaprzeczonym czasownikiem zamiast zaimka wszystko powinien stać zaimek nic, który ma w nich znaczenie zbliżone do znaczenia słowa wszystko. Nie mamy zastrzeżeń do zdań: Nic nie działaNic nie jest w porządkuNic nie gra. Z zaprzeczonymi czasownikami łączą się też zaimki niktnigdynigdzieNikt nie przyszedłNigdy się nie myliłNigdzie go nie ma. Taką mamy zasadę w polszczyźnie i musimy się jej trzymać.

Podobne ograniczenia ma jeszcze inna para zaimków: każdy i żaden. Zaimek każdy łączy się ze zdaniami oznajmującymi: Każdy poszedł w swoją stronęKażdy jest kowalem swojego losu. Z czasownikami zaprzeczonymi łączy się w zdaniach zaimek żadenŻaden nie chciał się przyznaćNie miał żadnego przyjaciela. Powiemy więc: Każdy automat działa, ale: Żaden automat nie działa albo: Nie działa żaden automat. W informacji, którą zobaczyłam na drzwiach przychodni: Lekarz kardiolog w każdy piątek nie przyjmuje jest oczywisty błąd, bo w sumie nie wiemy, czy lekarz w każdy piątek przyjmuje, czy w żaden piątek nie przyjmuje. I jeszcze jedna uwaga: forma każden jest niepoprawna, tak jak i powiedzenie każden jeden.

Przy okazji warto wspomnieć o popularnym powiedzeniu w każdym bądź razie, które jest połączeniem sformułowania w każdym razie z fragmentem wyrażenia bądź co bądź. Wyrażenie w każdym bądź razie jest oceniane jako niepoprawne, chociaż trzeba przyznać, że w języku potocznym pojawia się dość często, a jego nowa postać z elementem bądź nie wpływa na podstawowe znaczenie. Nie znaczy to, rzecz jasna, że namawiam kogokolwiek do używania tego wyrażenia.

Wróćmy jeszcze do tytułowego nic. Jaką formę ma przybrać ów zaimek w dopełniaczu? Nic nie ma czy Niczego nie maNic nie widzę czy Niczego nie widzę? Otóż w dopełniaczu może on występować w dwóch obocznych formach: nic i niczego. Można powiedzieć: Nic nie rozumiem lub Niczego nie rozumiem. Albo: Nie było tam nic godnego uwagi i Nie było tam niczego godnego uwagi. Forma nic jest krótsza o jedną sylabę, dlatego częściej wybieramy ją w języku potocznym mówionym: Nic nie zrobiłam, Nic nie wiem. Forma niczego jest bardziej wyrazista, więc i chętniej stosowana w wypowiedziach starannych.

Zatem podsumujmy: Wszystko działa i Nic nie działaKażdy wie i Żaden nie wiedziałNic nie wiem i Niczego nie wiem – to poprawne konstrukcje, których używamy w różnych sytuacjach komunikacyjnych.

05.09.2025

Brukselka

Zaczął się wrzesień, mamy cztery miesiące, by przyzwyczaić się do kilkunastu zmian w regułach pisowni, które czekają nas od stycznia przyszłego roku. O zmianach pisałam rok temu, gdy Rada Języka Polskiego je ogłosiła. Teraz jest dobry czas, by je sobie przypomnieć.

Czy lubią Państwo brukselki? Ja lubię, a kilka znam. Znam też brukselczyków, są przyjaźni i otwarci. Wiem również, że pisana forma brukselka jest myląca, bo ma dwa znaczenia, i tylko kontekst zdania pokazuje, o które znaczenie chodzi: czy o warzywo, czy o mieszkankę Brukseli. Wszystko przez regułę, zgodnie z którą małą literą pisze się nazwy mieszkańców miast. A w zasadzie przez wyjątek od ogólnej reguły, która teraz brzmi tak: Wielką literą pisze się nazwy mieszkańców części świata: Afrykanin, Amerykanka, Azjata, nazwy hipotetycznych mieszkańców planet: Marsjanin, Wenusjanka, nazwy mieszkańców krajów: Argentyńczyk, Boliwijka, Czeszka, Niemiec, Polka. Małą literą pisze się nazwy mieszkańców miast, osiedli i wsi: warszawianka, poznaniak, wrocławianin. Jestem więc Europejką, Polką, ale szczecinianką... Czy ma to jakieś uzasadnienie?

Być może powodem ustanowienia owej reguły była możliwość odróżnienia w pisowni znaczeń takich nazw jak: Babilończyk ‘mieszkaniec Babilonii’ od babilończyk ‘mieszkaniec miasta Babilon’, Meksykanin ‘obywatel państwa Meksyk’ od meksykanin ‘mieszkaniec miasta Meksyk’, Rzymianin ‘obywatel starożytnego państwa rzymskiego’ od rzymianin ‘mieszkaniec miasta’. Ale owo rozróżnienie dotyczy tylko kilku nazw wspólnych dla mieszkańców miast i obywateli państw! A reszta mieszkańców?

Jest jeszcze jeden powód, by tę regułę kwestionować. Nazwy miast są często podstawą eponimów, czyli utworzonych od nich wyrazów pospolitych. Mamy w polszczyźnie ich całkiem spory zbiór, wymienię tylko kilka: brukselka – mieszkanka Brukseli i warzywo, bostonka – mieszkanka Bostonu i choroba, florentynka – mieszkanka Florencji i ciastko, pekińczyk – mieszkaniec Pekinu i rasa psa, wiedenka – mieszkanka miasta i kiełbasa, a także but i linia kolejowa, spartanin – mieszkaniec miasta Sparta i człowiek prowadzący surowy tryb życia. Ortografia nie wskazuje na różnicę w ich znaczeniu.

Są i inne eponimy utworzone od nazw mieszkańców i obywateli państw, ale te różnią się pisownią: Polka i polka (taniec), Francuz i francuz (rodzaj klucza), Finka i finka (rodzaj noża), Japonka i japonka (rodzaj buta), Hiszpanka i hiszpanka (choroba) Kanadyjka i kanadyjka (rodzaj łodzi), Amerykanka i amerykanka (rodzaj tapczanu) itp. Ta grupa wyrazów o zróżnicowanej ortografii jest dodatkowym argumentem za zmianą dotychczasowej reguły.

I dlatego od 1 stycznia 2026 roku wszystkie nazwy mieszkańców utworzone od nazw części świata, państw, krain, regionów, miast, osiedli i wsi będziemy pisać wielką literą. Kłopotliwy wyjątek, w praktyce często nieprzestrzegany, zostaje usunięty, a reguła będzie taka, jaką lubimy: prosta, jasna i bezwyjątkowa.

29.08.2025

Kiełba z herbą

Jedną z tendencji słowotwórczych współczesnej polszczyzny jest potrzeba skracania wyrazów. Lubimy krótsze słowa nie tylko dlatego, że są prostsze w odbiorze, lecz także dlatego, że zawierają więcej świeżości, żartobliwości, tajemniczości niż ich pełne formy.

W twórczym skracaniu wyrazów przodują ludzie młodzi, bo lubią zabawy słowne. Wystarczy zajrzeć do Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego, w którym badacze gromadzą najnowsze słownictwo, albo do zasobów Młodzieżowego Słowa Roku (dostępnych w sieci).  Młodzi są też głównymi uczestnikami mediów społecznościowych, forów internetowych, w których wymagana jest szybkość i zwięzłość przekazu. O co w tym chodzi, pokazują tytułowe słowa felietonu. Wiemy, że kiełba to ‘kiełbasa’, a herba to ‘herbata’, ale ileż więcej w nich żartu i rubaszności niż w formach neutralnych!

Nowych słów w obu zbiorach jest naprawdę dużo. Jest alko ‘alkohol’ i biżu ‘biżuteria’: „Ta biżu została stworzona na moje zamówienie”. Jest Konfa ‘Konfederacja’ (ugrupowanie polityczne) i konfa ‘konferencja’: „Jutro organizujemy szybką konfę na Zoomie”. Jest kebs czyli ‘kebab’: „Zdarza się panu zjeść kebsa na mieście?”, i dwie pieszczotliwe nazwy: komć ‘komentarz umieszczany w internecie’: „Za mało komciów było pod poprzednim wpisem”, i mesio ‘messenger’: „Czy na mesiu da się cofnąć wysyłanie wiadomości?”. Jest normik ‘osoba przeciętna, nieprzynależąca do żadnej subkultury, niewyróżniająca się’: "Czy mówiono wam kiedyś, że jesteście inni? Czy w świecie normików czujecie się jak wyrzutki?”. Jest szacun ‘szacunek’, który już się zadomowił w polszczyźnie potocznej: „Marku, wielki szacun dla ciebie za to, jakim jesteś człowiekiem”, i jest wzrusz ‘wzruszenie’: „Nie wiem, czy to hormony, czy ta książka jest taka piękna, ale wzrusz był”. Jest znana też starszemu pokoleniu siłka ‘siłownia’, na której ćwiczy się bicki ‘bicepsy’, no i ulubiona przez część rodaków biedra ‘sklep lub sieć sklepów Biedronka’. Są także tajemnicze i żartobliwe małż i małża ‘małżonek’ i ‘małżonka’.

Ciekawe są również inne neologizmy, na przykład bliknąć ‘przelać komuś pieniądze za pomocą aplikacji blik (systemu płatności bezgotówkowych)’: „Bliknij i błyskawicznie rozlicz się ze znajomymi”. Jest polecajka ‘polecenie komuś jakiejś książki, filmu’: „Książkowe polecajki czytelników miejskiej biblioteki”. Jest wyrażenie robić coś, zachowywać się na bezczela, czyli w sposób arogancki, niegrzeczny, świadomie niewłaściwie’: „Drażnią mnie strasznie cwaniaczki, którzy wyprzedzają całą kolumnę samochodów jadących grzecznie w korku, a później na bezczela wbijają się między nie’. Jest i neologizm niezbyt grzeczny, ale bardzo popularny: pierdyliard albo pierdylion, którym potocznie i ekspresywnie niektórzy określają bardzo dużą ilość czegoś, co ich irytuje: „Zamiast pierdyliarda aplikacji dołączanych często przez innych producentów do laptopów, tu mamy tak naprawdę dwie”.

Przytoczone neologizmy to kropla w morzu nowych słów. Żywot niektórych będzie krótki, inne trwale zasilą zasób polszczyzny, a wszystkie świadczą o nierozerwalnych związkach języka z codziennym życiem.

22.08.2025

Koty i psy

To przyjemne uczucie, gdy w życiu publicznym w nadmiarze słów ważnych i nieważnych, czasem mocnych, czasem śmiesznych usłyszy się wyrażenie staranne, metaforyczne, użyte trafnie i adekwatnie. Tak było niedawno, gdy ważny polityk odniósł się do działań innego ważnego polityka, a swoją wypowiedź spuentował starym powiedzeniem: Pierwsze koty za płoty.

Dawniej powiedzenia tego używano, gdy krytycznie oceniano jakąś nową sytuację albo gdy czyjeś pierwsze próby działania były nieudane. Źródłem frazeologizmu jest dawny zwyczaj wyrzucania za płot (albo topienia) pierwszych kociąt z miotu, uważano je bowiem za słabsze, mniej wartościowe. Współcześnie pierwsze koty za płoty mówi się wtedy, gdy ktoś zrobił coś po raz pierwszy, gdy zostały poczynione pierwsze próby, postawione pierwsze kroki i dalej będzie już łatwiej. Dziś powiedzenie to ma raczej pozytywny wydźwięk.

Zostawmy jednak język polityki, skupmy się na utrwalonych w polszczyźnie kotach i psach. Gdy ktoś się z kimś często kłóci, to mówi się, że drze z nim koty. Jednak prawdopodobnie nie chodzi tu o zwierzęta (choć koty potrafią się ze sobą kłócić), tylko o koty lub kuty, nazwę dawnej gry w kości, przy której ludzie często się kłócili. O naszych politykach też można powiedzieć, że drą ze sobą koty albo że żyją jak pies z kotem, czyli wciąż się kłócą i się nie lubią. Ale czy faktycznie psy nie lubią kotów, czy raczej jest to przypisywanie zwierzętom ludzkich cech?

Ale miało być bez polityki… Wróćmy więc do dawnych czasów utrwalonych w „zwierzęcej” frazeologii. O psie wiemy to, że w języku ma tylko negatywny obraz i wszystko, co złe, jest „psem” opisane: psia pogoda, pieskie życie, pieskie szczęście, psie pieniądze, nie dla psa kiełbasa, zimno jak psiarni, coś się zda psu na budę, jest czegoś jak psów, wieszać na kimś psy, zejść na psy, psiakrew, psiamać, pies to trącał i wiele innych sformułowań wyrażających pogardę człowieka dla psa. Pies zawsze był symbolem czegoś gorszego, o czym świadczą dawne czasowniki: psować, psieć ‘psuć się, stawać się gorszym’. Niewinne dziś słowa: psota, psocić, psotny, psotnik, psikus także wywodzą się od wyrazu pies i niegdyś miały związek z rozpustą, agresywnością seksualną.

Nic więc dziwnego, że w żadnym polskim nazwisku pies nie jest utrwalony. W monografii Kazimierza Rymuta „Nazwiska Polaków” jest odnotowanych kilkadziesiąt nazwisk odzwierzęcych. Jest na przykład Dudek, Zając, Wróbel, Sikora, Baran, Kozioł, Wilk, Lis, Mucha, Kruk, Zięba, Sowa, Czajka, Wrona, Kaczor, Drozd, Rak, Słowik, Szczygieł, Sokół, Koza, Gołąb, Żuk, Kogut, Orzeł, Bocian i wiele innych. Nazwisko Kot nosi prawie 20 tysięcy osób. A nazwiska Pies – nie ma. I trochę to smutne…

15.08.2025

Słowa między ludźmi

Gdy w lutym 2022 roku zakończyła się prowadzona przez Radę Języka Polskiego kampania społeczna „Ty mówisz – ja czuję. Dobre słowo – lepszy świat”, wydawało mi się, że zrobiliśmy coś ważnego dla wszystkich. Uczestniczący w niej językoznawcy pisali o słowach, które łączą, o słowach, które dzielą, i o tym, jak używać języka, by się komunikować skutecznie, fortunnie, z poszanowaniem ludzkiej godności. Efektem kampanii jest e-book zamieszczony na internetowej stronie Rady Języka Polskiego, dostępny dla każdego.

Podstawową myślą kampanii był przekaz o mocy słów, które mogą tworzyć mosty między ludźmi, ale też być pociskami, które ranią, a nawet zabijają. Wszystko zależy od nas, osób mówiących. To my tych słów używamy, to my jesteśmy „panami języka”, który – choć ma wymiar społeczny – tkwi w umyśle każdego z nas. I od tego, co jest w nas, w naszych głowach, w naszych sercach, zależy jakość wypowiadanych słów. W felietonie podsumowującym kampanię przytoczyłam słowa profesora Jana Miodka: „Język jest mną”. Jeśli mój język jest nienawistny, drwiący, pogardliwy, to on jest mną, mnie charakteryzuje i określa, a jeśli jest życzliwy, to i ja jestem postrzegana jako osoba życzliwa, dobrze ludzi traktująca.

Przypominają mi się słowa profesora Miodka, gdy słyszę, że ważne osoby publicznie mówią o ludziach: „śmieci”, „odpady”. Owe osoby pokazują, że w ich świecie można ludzi segregować na „przydatnych” i „nieprzydatnych”. W kampanii „Ty mówisz – ja czuję” takie zachowania słowne zostały opisane jako przejaw dehumanizacji, odczłowieczania człowieka, jego uprzedmiotowienia. Gdy utożsamiamy człowieka z przedmiotem, zwłaszcza budzącym odrazę, tak jak śmieci czy odpady, to odbieramy mu ludzkie cechy, więc można traktować go nieludzko: „uprzątnąć”, „wyrzucić”, „utylizować”.  Gdy nazwie się ludzi słowami wywołującymi wstręt:: „insekty”, „robactwo”, „karaluchy”, „roznosiciele zarazków”, „parchy”, to się ich poniży i wykluczy. A stąd już tylko krok do agresji fizycznej.  Historia Polski i historia świata pokazują, że wiele nieszczęść i społecznych kataklizmów zaczęło się od takich słownych, celowo wystrzelonych pocisków...

Zapominamy przy tym, że podstawową funkcją języka jest komunikowanie, słowo pochodzące od łacińskiego communis ‘wspólny, powszechny’. Słowo wspólny ma związek ze słowem społeczny. Komunikowanie się jest więc działaniem społecznym, współdziałaniem, a współdziałanie jest przejawem międzyludzkiej solidarności.

Jako że w publicznej dyskusji wiele osób powołuje się na konstytucję, więc i ja przytoczę jej fragment: Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

08.08.2025

A nuż

Co to za dziwne słowo: nuż, i dziwne wyrażenie: a nuż – zadumał się mój rozmówca, gdy dyskutowaliśmy o ciekawostkach językowych. Faktycznie, nuż to wyraz trochę tajemniczy. Wciąż go używamy, choć już w „Słowniku języka polskiego” pod redakcją Witolda Doroszewskiego, notującym słownictwo do połowy XX wieku, jest uznany za przestarzały. Nuż wyraża ekspresję: Wpadło psisko zadyszane, nuż się witać!. Jego wydłużony wariant nuże jest okrzykiem ponaglającym: Nuże, nuże! Wstawaj, dość spoczywać!. Może także wskazywać na gwałtowny charakter jakiejś czynności: Zawrócił i nuże na przeciwnika!.

Synonimami wyrazu nuże są ekspresywizmy: dalejże, dalej, hajda, jazda, wio, w drogę, ruszaj i inne, uwarunkowane kontekstowo. Dobrze ilustruje to cytat z książki „Orinoko” Arkadego Fiedlera, zaczerpnięty z Narodowego Korpusu Języka Polskiego: Dziki, widząc to, wszczęły piekielny wrzask i nuże skakać w górę, by wroga uchwycić.

Słowo nuż częściej występuje jako wyrażenie a nuż, które nadaje wypowiedzi odcień obawy albo nadziei, jak w przykładzie w „Klechd domowych”: Zakonnik tymczasem chodzi po celi i cieszy się, że diabła wyprowadził w pole. (...) Pomału jednakże strach zaczyna go ogarniać, strach coraz większy - już i nogi dygocą pod nim, i pot zlewa czoło... A nuż diabeł na czas powróci? A nuż... O wyrażeniu a nuż trochę żartobliwe pisał Stanisław Dygat w powieści „Podróż”: Słówko „a nuż” oddaje niespożyte usługi naszej skłonności do marzeń, jest znakomitym preceptorem naszej wyobraźni.

Gdy wspomniałam wyżej, że słowo nuż jest trochę tajemnicze, miałam na myśli jego pochodzenie. Czy nuż ma coś wspólnego z dawnym słowem nuża i z wyrazem nużyć, skoro słowniki etymologiczne omawiają je w jednym haśle? Nuża to niegdyś ‘znużenie, zmęczenie, fatyga, nuda; trud, mozół’. Dziś tego słowa nie używamy, nużyć jest też rzadsze niż nudzićmęczyć, tylko imiesłów znużony jest jeszcze żywotny. Nuża w znaczeniu ‘bieda, nędza, trud’ ma korzenie białoruskie i ukraińskie. Łączona jest nudą znaczącą niegdyś ‘przemoc, bieda, strapienie’.

Współcześnie wyrażeniu a nuż często towarzyszy słowo widelec. W wypowiedzi pisanej bardziej niż w mówionej widać, że to nie mam sensu, bo nuż to nie nóż, żeby się miał łączyć z widelcem. Z perspektywy gramatycznej to też nie jest uzasadnione, bo nuż jest partykułą, a nóż – rzeczownikiem. Ów widelec w wyrażeniu: a nuż widelec (z przecinkiem?) nic nie znaczy, jest tylko jakimś skojarzeniowym dodatkiem, może żartem słownym, choć jego żartobliwość jest zatarta.

Wyrażenie w postaci a nóż, widelec jest ponoć notowane w dawnych zbiorach przysłów, używali go także dawniej pisarze. Tego się można dowiedzieć z ciekawej polemiki dotyczącej wariantów wyrażenia a nuż/nóż widelec zamieszczonej na stronach poradni językowej PWN. Zachęcam do lektury.

Używamy plików cookies, aby zapewnić najlepszą jakość. Kontynuując korzystanie z naszej strony, zgadzasz się z naszą polityką dotyczącą plików typu cookies.