Językowa corrida

06.06.2025

Dziesiąta woda po kisielu

Jak się nazywa córka córki brata mojego ojca? Kim dla mnie jest syn cioci męża z drugą  żoną? Dlaczego na odległego przodka mówi się praszczur (w odniesieniu do człowieka to nie brzmi dobrze)? – takie pytania przychodzą do poradni językowych. I uświadamiają nam, jak przez wieki zmienił się model rodziny.

We współczesnej rodzinie są matka i ojciecbrat i siostrababcia i dziadek, a poza nimi tylko ciocie i wujkowie. A, jeszcze mogą być teść i teściowa, ewentualnie szwagier i szwagierka. A reszta to kuzyni. Nie pamiętamy już (nie mamy takiej potrzeby?), że niegdyś prawie każdy stopień pokrewieństwa był opisany odrębną nazwą.

Przede wszystkim istotny był podział na krewnych ojca i krewnych matki. Od strony ojca byli to krewni po mieczu, od strony matki – po kądzieli, a określenia te charakteryzowały role społeczne mężczyzn i kobiet. Rodzice to matkamaćmacierzmaciora (dziś ma bardzo zawężone znaczenie) i ojciectato (dzisiaj częściej tata). Ich rodzice to dziad (dziadek) i baba (babka), a jeszcze dalej – pradziad i prababkaPrapradziad określany był słowem praszczur. Cząstka pra- wskazuje na coś dawnego, odległego, a drugi człon – jak podają słowniki etymologiczne – może mieć związek z praindoeuropejskim słowem *(s)kur, czyli ‘teść’.

Słowo rodzice używane było w wariantach rodzajowych: ojciec to rodzic, matka to rodzica. Rodzice męża to świekr i świekra, a rodzice żony to teść (także cieść) i teścia, dziś nazywana teściową. Teść o swojej synowej mówił snecha lub sneszka.

Osobne nazwy miało rodzeństwo rodziców. Stryj to brat ojca, jego żona to stryjenka lub stryjnaWuj to brat matki, a jego żona to wujenka bądź wujna. Nazwy te (pamiętam je ze swojego dzieciństwa) zostały zastąpione przez ciotkę (ciocię) i wuja (wujka) bez względu na to, którą stronę rodziny reprezentują. Mąż ciotki to niegdyś pociot lub naciot. Dziś pociotkiem nazwiemy żartobliwie dalekiego krewnego. Współcześni szwagier i szwagierka (słowo zapożyczone z języka niemieckiego) mieli własne nazwy: siostra męża to zełwazełwica, brat męża – dziewierz, brat żony – szurzaszurzy, żona brata męża – jątrewjątrewka

Córka córki brata ojca nie ma własnej nazwy, można ją nazwać zapożyczeniem francuskim: kuzynka. Czy syn cioci męża z drugą żoną ma swoje specjalne określenie? Nie, bo jeśli z mężem cioci nie łączy nas pokrewieństwo, to dla jego potomka z drugą żoną polszczyzna nie przewiduje żadnej nazwy.

Nie dla wszystkich członków wielopokoleniowej rodziny dawni Polacy utworzyli odrębne określenia. Bardzo dalekich krewnych, których powiązania z rodziną trudno odtworzyć, nazywamy dziesiątą wodą po kisielu. Powiedzenie to łączymy z popłuczynami z naczynia, w którym był kisiel. Ale być może jest inne wyjaśnienie tego frazeologizmu, bo etymologia dawnych słów i wyrażeń kryje jeszcze wiele tajemnic.

30.05.2025

Trzeba, trza

Gdy zapytać Polaków, co ich zdaniem szkodzi jakości języka, zwykle wskazują niestaranną wymowę. Mamy zastrzeżenia do tych, którzy „połykają” głoski i mówią na przykład [zo] zamiast zoo. I do tych, którzy nadmiernie upraszczają grupy spółgłoskowe, zmiękczają je, gdy powinny być twarde: [dźwi] zamiast [drzwi] albo [dżwi]. I to tych, którzy je utwardzają, gdy trzeba wymówić miękko: PSL jak [peezel] zamiast [peesel].

Często piszę o wymowie, bo wciąż pytają o nią korespondenci poradni językowych:

„Czy formę wyrazową kartce (od słowa kartka) można wymawiać jak [karce]? Taką informację znalazłam w jednej z książek. Czy uproszczenie to ma podobną genezę jak w wyrazie jabłko wymawianym jak [iapko]”? Wymowa formy wyrazowej kartce jak [karce] jest niewłaściwa, wręcz niechlujna. Formę kartce można wymawiać starannie, artykułując poszczególne głoski, tak jak to słowo piszemy. Można uprościć grupę głosek [tc] i wymawiać ją jak [cc] lub z przedłużonym [c]: [karcce]. Głoski [t] i [c] wymawiane są podobnie, bo mają to samo miejsce artykulacji, choć różny stopień zwarcia: [t] to głoska zębowa zwarta, a [c] to głoska zębowa zwartoszczelinowa. Natomiast w wymowie słowa jabłko [japko] zachodzi inny proces. Zanika głoska [ł], dźwięczna głoska [b] upodabnia się do bezdźwięcznej głoski [k], a zbitka głosek [bk] wymawiana jest bezdźwięcznie. Taka wymowa jest w języku swobodnym aprobowana.

Z zanikaniem głoski [ł] mamy większy problem, o czym niedawno pisałam. Wspomnę więc tylko, że w swobodnej wymowie głoskę [ł] można ewentualnie opuścić na końcu wyrazu i mówić [gniót] zamiast gniótł czy [poszet] zamiast poszedł, ale nie można jej nie wymawiać na początku wyrazu [ukasz] zamiast Łukasz czy [użeczko] zamiast łóżeczko. Nie można jej też ‘zjadać’ w środku wyrazu i mówić [widziaem] zamiast widziałem czy [supek] zamiast słupek.

Inny korespondent wskazał na niestaranną wymowę słowa trzeba: „Czy zauważyli Państwo, jak wielu Polaków, w tym także aktorów, ludzi kultury, od których wymaga się staranniejszej wymowy, wypowiada słowo trzeba? Brzmi ono u nich jak [trza] albo jak [trzea] zamiast właśnie trzeba”. Rzecz jasna, nie aprobujemy wymowy [trzea], zwłaszcza u aktorów i ludzi kultury, choć nie podzielam opinii, że jest ona dla nich właściwa. Co innego wymowa [trza], która może być sygnałem małej staranności w mówieniu, ale może też świadczyć o regionalnych cechach języka osoby mówiącej. Pamiętam ze szkoły taki żart słowny: „Nie trzeba mówić trza, tylko trza mówić trzeba”. Tak było w czasach, gdy mieszkańcy Pomorza Zachodniego, przyjeżdżający tu z różnych stron Polski, starali się wyzbywać cech gwarowych swojego języka. Dziś to już przeszłość, bo nowe pokolenia Polaków używają tylko polszczyzny ogólnej.

Czasem jednak ludzie świadomie mówią [trza], żeby zażartować, nadać swojej wypowiedzi emocji albo przekazać innym jakąś specjalną treść. Wszystko zależy okoliczności, w których owo trza się pojawia. ©℗

23.05.2025

Być w grupie i na grupie

Która z tytułowych konstrukcji składniowych jest poprawna? Większość użytkowników języka zapewne zaaprobuje połączenie: być w grupie, a o połączeniu być na grupie wypowie się z ostrożnością albo z dezaprobatą. Składnia z przyimkiem na łączącym się z rzeczownikiem grupa ma bowiem swoje ograniczenia. W słownikach notowane są takie przykłady: przeprowadzać badania na grupie osóbwzorować się na grupie najlepszych zawodnikówwykonać wyrok na grupie spiskowców.

Czy z tego wynika, że wyrażenie być na grupie jest niepoprawne? Choć w uchu nam trochę zgrzyta, to jednak trudno udawać, że go nie ma w użyciu. Jest używane w odniesieniu do grupowej aktywności w internecie. W narodowym korpusie języka polskiego znalazłam wiele cytatów z tym wyrażeniem: być na grupiemówić coś na grupiewrzucać coś na grupęporuszać temat na grupie itp. Chodzi o grupę specyficzną, społecznościową, funkcjonującą w internecie. Internet dał nam nowy kanał komunikacyjny do nawiązywania kontaktów, więc chyba każdy z nas jest w jakiejś grupie (na grupie) osób połączonych w jakiegoś typu wspólnotę: rodzinną, towarzyską, przyjacielską, zawodową. Jak zresztą inaczej i równie krótko ująć tę treść? Komunikat: wrzuć coś na grupęnapisz o tym na grupie jest jasny, wyrazisty i skuteczny, a o to w internetowych kontaktach chodzi. Zatem obie konstrukcje: być w grupie i być na grupie są właściwe, choć umiejscowione w różnych przestrzeniach stylistycznych: wzorcowej i potocznej (sieciowej).

Takich zróżnicowanych stylistycznie wyrażeń z przyimkiem na jest w polszczyźnie więcej, na przykład: w senacie i na senaciew klubie i na klubiew rządzie i na rządzie. Potoczne wyrażenia ze słowem na są faktycznie skrótami dłuższych konstrukcji: na posiedzeniu senatuna zebraniu klubuna obradach rządu. W moim uchu te skrócone sformułowania mocno zgrzytają (oprócz wyrażenia na senacie upowszechnionego w środowisku akademickim), ale rozumiem, że wynikają z potrzeby ekonomiczności językowych kontaktów zawodowych.

Nie wszystkie jednak potoczne zachowania da się wytłumaczyć i usprawiedliwić, o czym pisze korespondentka poradni językowej: „Czy tylko mnie drażni nadużywanie ostatnio na w wypowiedziach? To chyba jakaś epidemia. Jadę na szpital, jadę na mieszkaniejadę na Łódź, zrobię coś na weekendziena dzisiejszym odcinku zobaczymy, na grupie fb znajdziesz… Czy przespałam jakąś zmianę językową?” – pyta. Przyznam, że wielu z tych wyrażeń nie słyszałam i oprócz ostatniego żadnego bym nie zaaprobowała. Chociaż… i tu znów włączam refleksję o poziomach stylistycznych wypowiedzi. Na pewno nie powiem: jadę na mieszkanie, ale jeśli to mieszkanie nazwę po młodzieżowemu chatą?... Pamiętam czasy, gdy się wpadało do kogoś na chatę albo spadało na chatę… Taka składnia jednak w połączeniu ze słowem mieszkanie jest niewłaściwa.

Jak widać, pojęcie poprawności nie w każdej sytuacji komunikacyjnej jest trafne. Lepiej zastosować kryterium właściwego użycia słów i zwrotów, które pozwala uwzględnić kontekst i komunikacyjne potrzeby osób mówiących i piszących.

16.05.2025

Krócej

Szybciej i krócej! Tak można by scharakteryzować naszą współczesną aktywność komunikacyjną. Chcemy, by różnorodne teksty były krótkie i zwarte, bo zdarzeń jest tyle, że nie ma czasu pisać i czytać dłuższych wypowiedzi.

Jednym z kryteriów poprawności językowej jest ekonomiczność środków wyrazu.  Jest ono sformułowane tak: poprawne są te środki językowe, które pozwalają na spełnienie funkcji tekstu w sposób wymagający jak najmniejszego wysiłku od nadawcy i odbiorcy. Dla autora tekstu ekonomiczne będzie pisanie krótsze, zwarte, a dla odbiorcy tekstu – precyzyjne. Wszystkie te pojęcia wymagają szerszego opisu, ale skupmy się na tytułowym haśle – krócej.

Efektem krótszego pisana są skróty i skrótowce. Skracamy w tekście różne słowa według ustalonych reguł. Najogólniej (i najkrócej) można je ująć tak: stawiamy kropkę, gdy odrzucamy część wyrazu: prof. ‘profesor’, dyr. ‘dyrektor’; nie stawiamy kropki, gdy skrót kończy się na tę samą literą, co skracany wyraz: dr ‘doktor’, mjr ‘major’. Skrót wyrażeń zawiera początkowe litery poszczególnych wyrazów (czasem dwie) i zakończony jest kropką: np. ‘na przykład’, pt. ‘pod tytułem’, tzn. ‘to znaczy’. Szczegółowych reguł jest znacznie więcej, a wszystkie opisane są w słownikach ortograficznych.

Skrócić można każdy wyraz i wyrażenie, jeśli jest taka potrzeba. Istotne jest, by skrót był zrozumiały dla czytających, nie tylko dla piszących. Dlatego trudno odpowiedzieć na pytanie zadane przez internautę, jak poprawnie skrócić słowo nieklasyfikowany: czy nk, czy nkl. Reguły ortografii określają ogólne zasady skracania wyrazów, ale nie mówią, jak należy skracać konkretne słowa. Skrót wyrazu musi być zrozumiały dla odbiorców, zwłaszcza że są skróty o różnych znaczeniach. Na przykład nb. może być skrótem wyrazów nabój, nieobecny, nobilitowany, notabene. Wyraz nieklasyfikowany może być skracany jak nk.nkl.nkls. albo jeszcze inaczej. Zależy, jaką postać skrótu się ustali, tak aby odbiorca tekstu właściwie go odczytał. W słownikach jest wiele przykładów skrótów o różnej treści. Na przykład op. może być skrótem wyrazów: opatoperaoperator, anielskiego operations, łacińskich optimus, opus. Warto do słowników zaglądać, na przykład do „Wielkiego słownika skrótów i skrótowców” Piotra Müldnera-Nieckowskiego.

Czy w każdym tekście można skracać wyrazy? „Czy używanie skrótu wg w tekstach potocznych jest poprawne, np. Czy wg Ciebie ten film był dobry? – pyta inny korespondent poradni. Biorąc pod uwagę zasady ortograficzne, możemy stwierdzić, że wyraz według został tu skrócony poprawnie. Inna sprawa, że nie zawsze skróty są stosowne; ich użycie zależy od charakteru tekstu. W tekście uroczystym, w którym chcemy podkreślić szacunek dla adresata albo inne wobec niego uczucia, zwykle się skrótów nie używa. I może to był właśnie taki tekst?...

09.05.2025

Babć i cioć

Tytułowe wyrazy to formy dopełniacza liczby mnogiej rzeczowników babcia i ciocia. Ten przypadek gramatyczny często budzi wątpliwości, o czym pisze korespondent poradni językowej: „Dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika babcia brzmi: babć. Czy dopuszczalna jest też forma babci? Jeżeli uczeń klasy 4 szkoły podstawowej zapisał babci, czy można to uznać za poprawną odpowiedź?”.

Tak, w dopełniaczu takie rzeczowniki jak babcia, ciocia, a także księgarnia, kwiaciarnia, latarnia itp. mogę mieć dwie postaci: bezkońcówkową – babć, cioć, księgarń, kwiaciarń, latarń, oraz z końcówką –i: babci, cioci, księgarni, kwiaciarni, latarni. Co charakteryzuje te wyrazy? Są to rzeczowniki rodzaju żeńskiego, których temat jest zakończony na spółgłoskę miękką. Ale nie wszystkie tego typu rzeczowniki mają w dopełniaczu liczby mnogiej formę oboczną. Nie mieści się tu na przykład stocznia, która w ma tylko postać stoczni, choć podobnie zbudowana kopalnia ma dwa warianty: kopalni i kopalń. Jest też grupa rzeczowników żeńskich zakończonych na -nia, które mają inną bezkońcówkową postać, na przykład: sukniasukni/sukien , stajnia stajni/stajen, wiśnia wiśni/wisien. Bez głębokiej analizy gramatycznej albo znajomości pochodzenia wyrazu niełatwo tu znaleźć prawidłowość.

Wydawałoby się, że skoro mamy możliwość wyboru końcówki, to kończą się nasze wątpliwości. Ale to nieprawda, bo zwykle chcemy wiedzieć, jak konkretnie brzmi forma dopełniacza liczby mnogiej: sukni czy sukien, babci czy babć, pomarańczy czy pomarańcz, stąd pytania do ekspertów. A jeśli pytamy, to znaczy, że bezkońcówkowe, wyraziste i jednoznaczne formy: tych babć, tych kopalń czy tych pomarańcz nie mają mocy, by się usamodzielnić. Walczą z nimi formy, które pojawiają się też w dopełniaczu liczby pojedynczej: tej i tych babci, tej i tych kopalni, tej i tych pomarańczy. Można przypuszczać, że użytkownikom języka bardziej odpowiada niezmienność form niż ich wyrazistość i precyzja.

Przypadek dopełniacza jest bodaj najbogatszy pod względem różnorodności końcówek. Wielokrotnie pisałam o dopełniaczu rzeczowników męskich, ale jak widać rzeczowniki żeńskie mu nie ustępują. Mogą bowiem oprócz form bezkońcówkowych i końcówki -i mieć jeszcze końcówkę -ii, np. manii, historii, końcówkę -ji, np. koncesji, animozji, i końcówkę -y, np. obroży, wieczerzy, twarzy.

Szczególnie trudnymi wyrazami ze względu na dobór końcówki są rzeczowniki żeńskie zakończone na -ua. Pamiętam, jak na studiach męczyliśmy się z odmianą rzeczownika statua. Trudno było już w liczbie pojedynczej: mianownik – statua (nie statuja), dopełniacz – statui albo statuy, celownik i miejscownik – statui, biernik – statuę, narzędnik –

statuą. W liczbie mnogiej zaś – prawdziwy tor przeszkód! Mianownik i biernik – statuy, dopełniacz – statui, wymawiane statuji, nie statui, celownik – statuom, narzędnik – statuami (nie: statujami ani nie statułami), miejscownik – statuach.

Cóż powiedzieć… bez słowników ani rusz!

02.05.2025

Na majówkę!

Kiedy prawie ćwierć wieku temu pisałam o tej porze roku felieton okolicznościowy o słowach związanych z wiosną, wyraziłam opinię, że słowo majówka nie jest zbyt popularne w polszczyźnie ogólnej. Kojarzyło się wtedy z wycieczką za miasto, wiosną lub latem, choć częściej w maju. Taki wyjazd był zwykle łączony z zabawą i tańcami i trwał jeden dzień. Dziś majówka ma szersze znaczenie, oznacza majową kumulację dni wolnych od pracy, a także kilkudniowe wyjazdy z miasta.

Ale majówkę kochamy nie tylko dlatego, że daje nam w pięknym czasie wytchnienie od codziennej gonitwy i zawodowych obowiązków. Lubimy słowo majówka, bo jest krótkie i zwarte, można nim zastąpić wielowyrazowe omówienia i różne słownikowe definicje. Majówka to i ‘wycieczka za miasto’, i ‘wiosenna impreza na otwartym powietrzu’, i ‘okres dni wolnych od pracy z okazji święta 1 i 3 Maja’.  Mówimy – majówka i wszystko jasne, bo jej konkretne znaczenie aktywizuje się w kontekście całej wypowiedzi.

Zresztą majówka to niejedyny taki poręczny wyraz w polszczyźnie ogólnej. Słowa z formantem -ówka, niegdyś charakterystyczne tylko dla języka potocznego, dziś tworzymy wręcz seryjnie. Nazywamy je uniwerbizmami, czyli słowami zastępującymi nazwy wielowyrazowe o tym samym znaczeniu. Obok majówki jest też podstawówkamotorówkaciężarówkakablówkabudżetówkasieciówkawirusówkajelitówkazimówka (‘opona zimowa’) i wiele innych

Uniwerbizmy rozwijają się intensywnie w odmianach środowiskowych języka: czasówkafoliówkaigłówkawieńcówkafirmówkakrajówkapodmalówkaobjazdówkamarcówkaczerwcówka. Większość znamy, ale sens niektórych trzeba poznawać z pomocą specjalistycznych słowników.

Wróćmy jednak do majówki, do maja i do czasownika maić. Czy jeszcze w języku ogólnym mówimy: umaić coś, czyli ‘ozdobić zielonymi gałązkami, listkami, kwiatami’? Być może to słowo jest w językach regionalnych, ale w polszczyźnie ogólnej występuje rzadko. Tak jak i słowo maj – niegdysiejszy synonim ‘młodości, radości miłości’. I jak majówka oznaczająca ‘jodełkę oczyszczoną z gałęzi tak, że zostaje sam wierzchołek, ozdobioną wstążkami, stawianą przez chłopca pod oknami dziewczyny, z którą chce się żenić’. Tak kiedyś było…

Dziś mamy i maj, i majówkę, i… żadnej tajemnicy w słowie maj, takiej jak w nazwach lutyczerwiec czy październikLuty to niegdyś ‘srogi, okrutny, mroźny’, bo takie lute bywały… Czerwiec pochodzi od słowa czerw ‘larwy owada barwnikowego’, z których – ususzonych – robiono niegdyś barwnik do tkanin. A październik nawiązuje do zwyczaju odzierania łodyg lnu lub konopi ze zdrewniałych suchych części, zwanych paździerzem, i oddzielania ich od włókien. Nazwa maj jest zapożyczona, więc żadnych ukrytych treści nie zawiera. Ale jej obce pochodzenie nie przeszkadza, by się cieszyć majem i majówką.

25.04.2025

Grzeczność w pisowni

Uprzejmość, grzeczność i szacunek wobec innych można wyrazić nie tylko słowami, lecz także odpowiednim doborem wielkich liter. Ortografia pozwala nam w tym względzie na pewną swobodę, a ogólne reguły są zebrane pod wspólnym tytułem: „Użycie wielkiej litery ze względów uczuciowych i grzecznościowych”.

Wielka litera jest wyrazem uczuciowej postawy piszącego wobec osób, do których się zwraca lub o których pisze, albo w stosunku do tego, o czym pisze. Uczuciowa postawa to nie tylko miłość czy przyjaźń, lecz także szacunek i poważanie. Wielką literą pisze się więc wszystkie wyrazy w zwrotach adresatywnych kierowanych do odbiorcy (adresata): rzeczowniki, przymiotniki, zaimki, na przykład Szanowny PanieKochana MamoMoja Droga Przyjaciółko

Zdarzają się jednak wątpliwości: czy pisać wielką literą zwrot szanowni państwo w tekście przemówienia, które jest wygłaszane, ale będzie opublikowane na oficjalnych stronach instytucji? Oczywiście tak, bo choć nie jest to zwrot do konkretnych adresatów, to można założyć, że publikowane później przemówienie jacyś państwo przeczytają. I dzięki wielkim literom takie na przykład zdanie: Dzisiaj, Szanowni Państwo, musimy pamiętać o naszej historii odbiorą jako kierowane do nich z szacunkiem. 

Wielkiej litery używamy też w nagłówkach mniej podniosłych testów, choćby w e-mailach: Kochana KoleżankoDrogi Kolego. Wątpliwości budzi czasem pisownia przymiotników i zaimków, na przykład w takim nagłówku wiadomości: Cześć, moja Kochana Koleżanko!. Czy przymiotnik kochana pisać wielką literą? Tak, bo odnosi się do adresatki wiadomości i jest wyrazem uczuć osoby piszącej. Nawet zaimek moja można tu napisać wielką literą, bo i on dotyczy osoby, do której ów zwrot kierujemy: Witaj, Moja Najdroższa Przyjaciółko!, więc i: Cześć, Moja Kochana Koleżanko!.

Ale ostrożnie z wielkimi literami w zaimkach! Są dopuszczalne tylko w bezpośrednich zwrotach do adresata. O sobie i o nas nie piszemy wielką literą. Więc nie: To jest Nasz obowiązek, tylko: To jest nasz obowiązek. Nie: Zapraszam Cię na Swoje urodziny, tylko Zapraszam Cię na swoje urodziny

Wielkiej litery możemy też użyć w tekstach innych niż kierowane do konkretnego odbiorcy. Możemy wyróżniać nią osoby, idee, wartości lub wydarzenia historyczne, które piszący obdarza pozytywnym uczuciem, np. PoetaMistrzOjczyznaMiastoHonorWiara,  LegionyPowstanie Warszawskie. Nowe zasady ortograficzne, które wejdą w życie 1 stycznia 2026 roku, zdejmą też z piszących dylemat, czy wyrazy odnoszące się do konkretnej instytucji, jak RadaSądUczelniaUniwersytetUrządZarząd pisać małą czy wielką literą. Można będzie pisać je wielką literą, co i tak się dzieje w praktyce: w opinii Sądu…; na terenie Uczelni obowiązuje zakaz palenianajwiększą miłością profesora był Uniwersytetwszystkie decyzje podjęte przez Zarząd tracą moc

Ważne tylko, by wielką literę stosować z rozmysłem, z umiarem i jedynie tam, gdzie jej obecność jest uzasadniona. 

18.04.2025

Czytać!

Zapewne wiele osób poruszył artykuł opublikowany na łamach „Rzeczpospolitej” pt. „Zanika umiejętność pisania. Logika i gramatyka zaczynają przerastać młode pokolenie”. Wyniki badań naukowych opartych na analizie egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty z lat 2002-2021 pokazały, że sprawność językowa najmłodszego pokolenia jest coraz mniejsza. Chodzi przede wszystkim o umiejętność pisania tekstów logicznych, spójnych, poprawnych gramatycznie. 

Ale jak pisać spójne i poprawne teksty, skoro w młodym pokoleniu zanika potrzeba czytania? Dziś w komunikacji dominuje obraz i słowo mówione, czytanie schodzi na dalszy plan. Młodzi ludzie na pytanie o ich lektury nierzadko odpowiadają: nie lubię czytać, wolę oglądać filmy. A w filmach nie ma języka pisanego, jak w książkach. Jest język mówiony, który inaczej konstruuje przekaz. Żeby była jasność – nie chodzi mi tylko o zachowania młodzieży, bo takie czasy nastały, że wszyscy nadmiernie patrzymy w ekrany telefonów, komputerów, telewizorów. I chętniej słuchamy tego, co ktoś mówi, niż czytamy to, co napisze.

Między tekstem mówionym a pisanym jest jednak istotna różnica. Tekst mówiony jest dwukierunkowy, wymaga obecności odbiorcy, którego reakcje mają wpływ na kształt tego, co i jak nadawca mówi. Taki tekst jest zwykle spontaniczny, sytuacyjny, emocjonalny. Językowi mówionemu towarzyszą komunikaty pozasłowne, niewerbalne: gesty, mimika, ton głosu, mowa ciała. To wszystko składa się na całościowy komunikat. Tekst mówiony zawiera wiele zaimków, powtórzeń, słów o funkcji fatycznej (podtrzymującej kontakt), aluzji do wspólnych przeżyć: Wiesz, kupiłam sobie w końcu ten sweter, no wiesz, ten, co ci o nim opowiadałam, i tego… co ja chciałam… a, no i mama się wściekła, że kasę wydałam… bez sensu…. W codziennej komunikacji słownej wszyscy tworzymy takie teksty, bo się tak albo podobnie na co dzień porozumiewamy.

Tymczasem tekst pisany oparty jest na zupełnie innych regułach. Powstaje w innym miejscu i w innym czasie niż jest czytany. Jest jednokierunkowy: przy jego tworzeniu nie ma odbiorcy, więc nie może on wpływać na kształt tekstu. Nie współtworzą go też inne kody, jak gest czy mimika. Wszystkie informacje muszą się zawierać w słowach, w budowie zdania, w odpowiednio dobranych znakach interpunkcyjnych. Tekst pisany jest spójny i całościowy, tak aby odbiorca mógł go zrozumieć i odebrać zgodnie z intencją autora: jutro, za rok, za 20 lat. 

Jak się nauczyć pisać? Czytać! Tylko tekst napisany, zredagowany, poddany korekcie może być wzorcem, swoistym podręcznikiem do nauki pisania. Uporządkowany tekst pisany pomaga też doskonalić logikę i dyscyplinę myślenia. A uporządkowane myśli, porządkują wypowiedź.

Takie oto refleksje przyszły mi do głowy po lekturze przywołanego artykułu. Dlatego w ten świąteczny czas życzę Państwu wielu wolnych chwil, które pozwolą na lekturę dobrze napisanych tekstów. Spokojnych świąt!  

11.04.2025

Osioł i wół

Jakoś mi od tygodnia ten wół siedzi w głowie… I kot, i pies, i osioł… Przed tygodniem ze studentami studiów pisarskich dyskutowaliśmy o gramatyce rzeczowników. Studenci mieli świetną zabawę, gdy dobierali do wyrazów końcówki w różnych przypadkach gramatycznych, a ja się cieszyłam z ich radości. Nie muszę mówić, że gramatyka to straszak szkolny i że prawie nikt jej nie lubi, gdyż wymaga drobiazgowej wiedzy. Bo żeby użyć właściwej formy rzeczownika, trzeba ustalić, jaki ma rodzaj gramatyczny, jakim jest typem rzeczownika (np. żywotny, nieżywotny, osobowy itp.), jaki ma temat fleksyjny, jakie mu można przypisać końcówki.

Rzecz jasna, nie musimy mieć takiej uświadomionej wiedzy o gramatyce, żeby mówić i pisać poprawnie. Ale warto wiedzieć, skąd się wzięły końcówki rzeczowników i dlaczego inne (w zasadzie) być nie mogą. Weźmy celownik rzeczowników męskich (zakończonych na spółgłoskę), który ma prawie zawsze końcówkę -owi: sąsiadowi, studentowi, słoniowi, tygrysowi, samochodowi, drogowskazowi. Tylko w najstarszym polskim słownictwie zachowała się dawna końcówka -u: Bogu, diabłu, panu, chłopu, bratu, lwu, osłu, psu, kotu. Wydawałoby się oczywiste, że znajdzie się tu i wół. Ale nie, wół w celowniku ma formę wołowi, jak słońsłoniowi czy wielorybwielorybowi. Dlaczego?

Zapytałam o to swoją uniwersytecką koleżankę, znawczynię gramatyki historycznej. Okazuje się, że wół jest wyrazem odziedziczonym z prasłowiańszczyzny i już tam miał inny wzorzec odmiany niż pies czy kot. Dlatego w celowniku mamy formy: wołowi, ale psu i kotu. Inna rzecz, że celownikowa końcówka -owi jest bardzo ekspansywna i wkracza tam, gdzie wcześniej była końcówka -u. Niegdyś przyglądaliśmy się koniu, a teraz tylko koniowi. O końcówkę -owi w celowniku walczy też rzeczownik osioł, który wcześniej miał tylko formę osłu, a współcześnie może mieć obie: osłu i osłowi. Podobnie jest z rzadko używaną podniosłą formą człek, która w celowniku przybiera dwie postaci: człeku albo człekowi.

Ślady walki celownikowych końcówek -owi i -u w odmianie rzeczownika wół znalazłam w „Słowniku języka polskiego” tzw. warszawskim z początków XX wieku. Podana tam gwarowa forma wołoju jest kontaminacją (spleceniem) tych dwóch końcówek (zanikła głoska w). Forma wołoju jest jeszcze żywa w gwarach Mazowsza.

A skoro felieton poświęcony jest wołowi, to zwróćmy też uwagę na formę dopełniacza, w którym zachowana jest dawna regularna końcówka -u: wołu, podczas gdy inne rzeczowniki żywotne mają końcówkę -a: pana, chłopa, psa, kota. Inna rzecz, że i w dopełniaczu (a także w bierniku) rozgrywa się cicha walka końcówek, więc obok wzorcowej formy wołu możliwa jest także potoczna forma woła.

O tak oto na przykładzie wołu (i woła), przyglądając się wołowi (i wołoju), przez chwilę zatrzymaliśmy myśl na tym, co najważniejsze: na naszym języku ojczystym.

04.04.2025

Bez przesady!

Emocje życia politycznego sięgają zenitu. Język sporów publicznych przekroczył dopuszczalne granice debaty, etyki słowa, dobrego wychowania i granice rozsądku.

Niegdyś polityka łączona była z wykwintnymi manierami, obyciem, ogładą towarzyską i etykietą. Polityczny człowiek to był ktoś dobrze wychowany, umiejący się znaleźć, roztropny, dyplomatyczny. Osobnika, który obrażał towarzystwo swoim zachowaniem, nazywano człowiekiem niepolitycznym. Niegdyś dyskusje w parlamencie były wzorem do naśladowania, o czym świadczy jedno ze znaczeń słowa parlamentarny: zgodny z dobrymi obyczajami, przyzwoity, kulturalny. Zachowania słowne sprzeczne z dobrym obyczajem określa przymiotnik nieparlamentarny, którym nazywa się wypowiedzi ordynarne, niecenzuralne. Dawniej parlament był punktem odniesienia dla oceny grzeczności językowej. A dziś? Ech…

Wróćmy jednak do naszego życia zwyczajnych ludzi, choć ta polityczna gorączka, a także inne realia nieco je zmieniają. A konkretnie zmieniają niepisany kodeks dobrych obyczajów językowych. Mówimy swobodniej, bo jest nam do siebie bliżej, ale też nie doceniamy wagi słów. Nie czujemy, że niektóre sformułowania w konkretnej sytuacji albo wobec określonych osób nie są grzeczne. Takim jest wyrażenie bez przesady. Przyznam, że jestem na nie wyczulona (a nawet – uczulona). Wyrażenie to może być użyte celowo, aby zakomunikować, że nie zgadzamy się z tym, co ktoś właśnie powiedział, bo sądzimy, że jest to krańcowe i nieuzasadnione, że przekracza miarę, na przykład: Boję się, że nie zdążymy. –  Bez przesady, mamy jeszcze mnóstwo czasu. Jeśli jednak wyrażam zainteresowanie kimś albo zaniepokojenie czyjąś niedogodnością, to takie bez przesady jest po prostu nieuprzejme, jak w moim dialogu ze studentem: Zamknę okno, żeby panu nie wiało. – Bez przesady. Jest ok

Nieuprzejme jest także sformułowanie wypraszam sobie, które czasem bywa uznawane za neutralne. Są to jednak słowa zamykające dialog, co stoi w sprzeczności z zasadą kontaktu uprzejmego. Myśl zawartą w słowach nie życzę sobie można sformułować łagodniej i grzeczniej, na przykład: Proszę przestaćNie chcę tego słuchaćTo, co mówisz, jest nieprzyjemne itp.

Pamiętam też zdziwienie osoby, której zwróciłam uwagę, że okrzyk hola, hola! nie jest uprzejmy i nie można go używać w sytuacji, gdy potrzebne są słowa neutralne. Wykrzyknik hola, hola! jest obcesowy i dominujący, co ilustruje wymownym cytatem „Uniwersalny słownik języka polskiego”: Hola, hola! Nie próbuj nam tego wmówić!

Mówić grzecznie to mówić uprzejmie, stosownie, odpowiednio do sytuacji. W języku staropolskim niegrzecznie znaczyło ‘bez sensu, niestosownie, niedorzecznie’. Może więc nie przesadzajmy z tą współczesną niedorzecznością.

Używamy plików cookies, aby zapewnić najlepszą jakość. Kontynuując korzystanie z naszej strony, zgadzasz się z naszą polityką dotyczącą plików typu cookies.