Ki to nie jest jedyny zabytek językowy, jaki przechowujemy we współczesnej polszczyźnie. Jest ich więcej, choćby zaimek wskazujący si i jego rodzajowe warianty: sia, sio. Ten pierwszy występuje w życzeniach do siego roku, ten drugi – w powiedzeniach: ni taka, ni siaka i ni to, ni sio. Dawne si, sia, sio to współczesne ten, ta, to. Zabytkowa jest też forma liczby podwójnej, znanej z porzekadła: Mądrej głowie dość dwie słowie albo z mniej znanego przysłowia: Trzy gęsi, dwie niewieście uczyniły jarmark w mieście.
Liczby podwójnej nie ma we współczesnej gramatyce. Zadowalamy się liczbą pojedynczą i mnogą, bo już nie potrzebujemy oddzielnej kategorii gramatycznej, by opisać przedmioty występujące parami. Tymczasem w staropolszczyźnie były żywotne także i takie formy: dwie duszy, dwie słońcy, dwie palcy, dwie rybie, dwie słowie, dwie głowie, dwie niewieście itp. Niektóre przechowały się we frazeologizmach, inne ukryły się głębiej i już ich nie kojarzymy z liczbą podwójną.
A tymczasem na przykład liczebnik dwieście to pozostałość tej kategorii. Powstał z połączenia dwóch słów: dwa i sto, które niegdyś miały postać dwie, ście. Zabytkowymi formami są także nazwy podwójnych części ciała, takich jak oczy, uszy, ręce. Jeśli porównamy postać gramatyczną liczby mnogiej podobnie zbudowanych wyrazów, np. mąka – mąki, okno – okna, to zobaczymy, że zgodnie z regułami współczesnej polszczyzny wyrazy ręka, oko, ucho powinny mieć w liczbie mnogiej postać: (dwie) ręki, (dwa) oka, ucha. Ale te dawne formy trzymają się mocno, więc dziś oka mamy tylko w rosole, a ucha w siatce, my zaś mamy ręce, oczy, uszy. A gdy mówimy: rękoma, oczyma, uszyma, to także przywołujemy staropolską postać liczby podwójnej.
Z ręką jest jeszcze taka komplikacja, że dawna forma w ręku niegdyś znaczyła ‘w dwóch rękach’, a dziś uznaje się ją za liczbę pojedynczą. Jednak gdy mówimy: mieć fach w ręku, to nie mamy na myśli jednej ręki, tylko obie. Podobnie jest w informacji o miejscu dla osoby z dzieckiem na ręku, czyli dla takiej, która trzyma dziecko na rękach.
Jak widać, we współczesnej polszczyźnie zgodnie współistnieją formy dawne i nowe, wzbogacając zasób naszego języka ojczystego.